Chciałabym podjąć temat Wielkiej Brytanii, Anglików, mojego pożycia z nimi i odkrywania jacy są „naprawdę” oraz jak żyje się na Wyspach–przynajmniej w moim postrzeganiu rzeczywistości.
„Popęd” by założyć tego bloga wział się z wielu bezowocnych prób wertowania sieci w celu odnalezienia informacji jakie zamierzam tu zaprezentować. Pierwsze wpisy na bloga cechowały się sporą dozą negatywności, były dni kiedy siadałam i musiałam wylać moją frustrację – stąd powstały „fair-szmej”... oraz „każdy jest inny”... Czasem Anglia potrafi mnie poważnie zirytować!
Jednak mówiąc szczerze, jestem bryt-fanką, choć może w innym sensie niż tym tradycyjnym. Nie fanką = fanatykiem lecz fanką = obserwatorem i uczniem. Kultura i obyczajowość w Wielkiej Brytanii jest dla mnie źródłem nieustającej fascynacji, frustracji, szczęscia i niedogodności.
Wydaje mi się, że każdy kto przebywa/ł w UK dłużej niż może 2 lata powinien mniej-więcej mnie zrozumieć.
Jestem nawet skonfudowana faktem, że biorąc pod uwagę miliony Polaków rezydujących na Wyspach i pewnie kolejne tysiące planujące juz swój przyjazd, w polsko-języcznym internecie ciężko znaleźć coś bardziej „dogłębnego” odnośnie życia tu. Mam przez to na myśli obserwacje społeczne, które wychodziłoby poza ramy stereotypów typu „tak, Anglicy lubią gadać o pogodzie”albo jeszcze gorszy „wspaniała uśmiechnięta nacja bardzo grzecznych ludzi.”
Bez urazy dla nikogo ale materiały jakie znajduję – i mam tu na myśli głównie platformy społeczne – to wynurzenia polek o tym jak w UK wszyscy są mili, tolerancyjni a nawet i pani w sklepie się uśmiechnie – w ogromnym kontraście do „chamskiej Polski” gdzie przechadzka ulicą miasta może skończyćsię pobiciem, opluciem lub gwałtem.
Ten blog bierze sobie za zadanie by zarzucić nieco „światła” na takie poglądy jak również zbadać drugą stronę argumentu – co nas tak w Anglii fascynuje – i to poza wysokim kursem funta.
Aby nie wyjść na laika w temacie, wyjaśnię kim jestem.
Nazywam się Katarzyna, okropnie pospolite, bardzo polskie imię dane mi przez tate. Tata też bardzo chciał bym była chłopcem i wyrosła na inżyniera – dlatego właśnie jestem kobietą, z wykształcenia dziennikarzem.
Skończyłam uniwersytet w Liverpoolu. Po trzech latach studiów i uczęszczania na uczelnie raz na tydzień zgodnie z programem zajęć stwierdziłam, że ogólnie zgłupiałam o jakieś 60%. W związku z tym po otrzymaniu dyplomu nie zostało mi nic innego jak tylko szukać pracy na wyspach...
Od tamtego czasu podejmowałam się różnych zajęć a obecnie zatrudnia mnie angielski rząd.
Przyjechałam w wieku lat 19, obecnie mam 27 – suma summarum, jestem tu lat osiem. Przez ten czas próbowałam aktywnej integracji z tubylcami, nawet odsuwając się od mniejszości polskiej by
a) ulepszyć język
b) zrozumieć tą mentalność.
Poprzez prace oraz inne społeczne interakcje nadal muszę borykać się z tutejszymi . Blog ten opisuje moje z nimi pożycie.
To tyle gestem wstępu. Dziękuję.
No comments:
Post a Comment