Nie do końca jest
dla mnie jasne skąd bierze się stereotyp odnośnie tubylców mówiący, że lubią
oni grać wedle zasad „fair play.” Być może dawno dawno temu istniało
społeczeństwo uczciwych i honorowych Anglików, którzy faktycznie szczycili się
tego typu rozumowaniem. W czasach obecnych jest to jedynie wyświechtana fraza,
którą można tylko czasem rzucić podczas kłótni z Anglikiem by wywołać reakcję
skłaniającą do samo-refleksji.
Wtedy taki jeden
czy druga zastanowi sie:
„Hm, no tak, fair play – to coś niby znaczy
ale do końca nie wiem co? Przecież zrobiłem/łam wszytsko dokładnie pod siebie
wzgledem moich samolubnych potrzeb wiec o co chodzi?”
W Anglii króluje
wszechobecna ściema, którą najszybciej mogę przedstawić poprzez zaprezentowanie
kilku przykładów „tłumaczenia” co tak naprawdę znaczą poszczególne używane tu
frazy:
- ‘We definitely need to arrange to see each other soon’ - mam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy
- ‘You might want to rethink that” – jesteś imbecylem
- ‘We work so well as a team’ – nie chce mi się tego robić więc zajmij się tematem
Jest przecież
wiedzą powszechną, że na zapytanie „co u ciebie” trzeba odpowiedzieć „dobrze”
nawet jeżeli zupełnie rozmija się to z prawdą.
Dla niedowiarków,
proszę –oto Anglicy w niespodziewanym przypływie samoobnażania skomponowali na
ten temat artykuł: http://www.telegraph.co.uk/news/newstopics/howaboutthat/10280244/Translation-table-explaining-the-truth-behind-British-politeness-becomes-internet-hit.html
Zapoznanie się z
tym prostym faktem już znacząco ułatwia życie – niekoniecznie w gestii
rozumienia przekazywanych komunikatów – osobiście wolę nie roztrząsać każdej
wypowiedzi pod kątem domniemanych podtekstów bo zahaczałoby to o silną paranoje
i zdecydowanie obniżyło jakość mojego życia.
Wiedza ta jest jednak
niezbędna przy generowaniu wypowiedzi w kierunku tubylców. W związku z faktem,
że cały system komunikacji opiera się na ściemie Anglicy to społeczeństwo,
które ma bardzo silna awersję do prawdy. Myślę, że można to nawet nazwać
alergią.
Wszytsko co nawet
ociera się o prawdę może wywołać silną reakcję lub nawet skończyć się śmiercią
społeczną poprzez ostracyzm, dlatego mówiąc do nich należy mieć silnie na uwadze by nikogo
przypadkiem nie zabić.
Dla przykładu,
oto sytuacja jaka zdarzyła mi się w pracy nie dalej niż tydzień temu. Wysyłałam
w najlepsze email’e do szefa-wszytskich-szefów aby spojrzał na kilka projektów
i powiedział nam czy mu się podobają.
W mojej
elektonicznej korespondencji umieściłam frazę „projekty obecnie oczekują pana
zatwierdzenia.”
Jakieś pół
godziny później odpisała mi asystentka szefa informując, że ten czuje się
urazony implikacją jakoby to przez niego projekty nie szły na przód. Asystentka
zasugerowała usunięcie słowa „obecnie” gdyż poniekąd nadaje ono wspomnianemu
zdaniu negatywny wydźwięk.
Osiem lat w
Anglii a wciąż się uczę! Uśmiechnełam się do siebie w duchu.
Tydzień później
na comiesięczntym spotkaniu z managerką zwrócono mi uwagę, że powinnam szybko iść
wyjaśnić tą arcy-niezręczną sytuację z asystenką by uniknąć niedomówień. W
dodatku następnym razem przy przesyłaniu email’i muszę je kompletnie zmienić
tak by nie było ani cienia podejrzeń co do znaczenia.
Ah, tak.
W życiu
personalnym mogę zaoferować tysiace innych przykładów – kiedy to po normalnej rozmowie
z angielskim znajomym on określa mnie jako osobę „walącą kompletnie prosto z
mostu.” Byłoby to może i trafne spostrzeżenie jezeli mówiłabym tylko o czyms
innym niż o niedzielnej liście zakupów z Tesco.
Nie trudno
domyślić się czemu nasi rodacy tak często otrzymują tu naklejkę niewychowanych
i niegrzecznych. Fakt, jest spory procent Polaków, którzy cechują się dobitnym
chamstwem jednak na angielskie standardy wykładowca literatury z uniwersytetu
Jagielońskiego uchodziłby za wrednego gbura bo nie powiedział „przepraszam” gdy
ktoś uderzył go łokciem w londyńskim metrze.
No comments:
Post a Comment