Oto dokładnie
miesiąc od dzisiaj Wielka Brytania odda swój głos w referendum odnoście
przynależności do Unii Europejskiej. Debata w kraju pogrzewana jest medialną
fiksacją i natłokiem sprzecznych głosów oferujących rózne, mniej lub bardziej
poprawne, argumenty.
W czasie tego
referendum brytyjczycy efektywnie wesprą kampanię „Stronger In” (Remain) lub „Brexit”
(Leave.) Z czysto zdroworozsądkowego punktu widzenia kampania „Brexit” nie ma
zbyt wiele ekonomiczno-politycznego sensu i oficjalne stanowisko brytyjskiego
rządu to wspieranie pozostania w unii.
Jest to również
stanowisko wielu ekspertów, którzy przewidują, że wyjście Wielkiej Brytanii ze
wspólnoty zaowocuje niestabilnością ekonomiczną i kolejną recesją. Odkąd Wielka
Brytania dołączyła do Unii Europejskiej w latach 70s uprzedniego wieku,
standardy życia w tym kraju wzrosły dwukrotnie. Średni roczny dochód
przypadający na rodzinę wzrósł z 20 tysięcy funtów do 40 tysięcy. O ile nie
jest to tylko i wyłącznie zasługa Unii Europejskiej, tak ciężko dokładnie
stwierdzić jak sytuacja Wielkiej Brytanii wygładałaby dziś gdyby ta nie była
członkiem wspólnoty.
Wielka Brytania
przez swoje członkostwo ma dostęp do bardzo korzystnych umów handlowych z
resztą kontynetu. Ponad to – Londyn widziany obecnie jako centrum finansowe
Europy - przyciaga do siebie masę kapitału i inwestycji, czy jednak ta sytuacja
się utrzyma gdy Wielka Brytania opuści unię i Londyn stanie się centrum
finansowym jedynie dla małej Wielkiej Brytanii?
Proponenci
kampanii „Brexit” sądzą, że tak...
Główną amunicją jakiej
używa kampania Brexit by mierzyć w swoich zdroworozsądkowych oponentów jest
imigracja – i trzeba podkreślić, że chodzi
tu o imigracje z Europy. Co prawda nie wykluczam faktu, że wielu
brytyjczyków nie jest na tyle
świadomych społecznie by rozumieć, że wyjście z Europy nie przystopuje stałego
napływu ludzi z Indii czy Pakistanu... Co tylko czyni argument imigracji
silniejszym.
Myślę, że trzeba
też powiedzieć głośno o tym co mówi się w Wielkiej Brytanii pokątnie, jak dla
tego narodu przystało. Głownie to brytyjczykom przeszkadza imigracja z Europy
Wschodniej. Jest to wyraźnie zauważalne w mediach – nawet w liberalnym i niestronniczym
BCC – gdzie segment w wiadomościach mówiący o kampanii „Brexit” i imigrantach
pokazuje (1) wywiad z więźniem gdzie osobnik mówi z akcentem a w tle na ścianie
celi ktoś napisał dumnie POLAND (2) wywiady z prostymi reprezentatami klasy
robotniczej, którzy okazują się być litwinami, polakami lub rumunami.
Tak więc ludzie
„Brexit’u” wołają „imigracja jest zła!” na całe gardło i o dziwo słucha ich
prawie 50% populacji (wedle najnowższych sondaży.) Jest to dla mnie
śmieszne i szokujące za razem – szczególnie w obliczu szerokiego wachlarza
argumentów ze strony proponentów zostania w unii. Imigracja jest dosłownie
jedynym „asem w rękawie” dla Brexitu a nawet ten „as” nie jest aż taki świetny
jężeli tylko się mu dobrze przyjrzeć.
Nie od dzisiaj
przecież wiadomo, że Wielka Brytania profituje niezmiernie na imigrantach. Ich
obecność w kraju hamuje wzrost inflacji, wzmaga wzrost populacji dostarczając
mlodych ludzi i „rąk do pracy”, które w przyszłosci będą pracowac na
angielskich emerytów, imigracja zasila praktycznie cały NHS dostarczając
lekarzy i pielęgniarki i pompuje spore kwoty w brytyjską ekonomie przez
regularne płacenie podatków i w znakomitej większości wydawanie w tym kraju
swoich dochodów.
De facto nie do końca wiadomo jakie są logiczne
argumenty PRZECIW imigracji poza chorobliwą (acz oczywiście zakamuflowaną)
homofobią brytyjczyków. Jedyne w miarę bystre rozumowanie przeciw emigracji to
fakt, że więcej ludzi wymaga wiekszych nakładów w system edukacji (więcej
miejsc w szkołach) i na służbę zdrowia – nakładów które powinny wychodzić
właśnie z podatków, które cudzoziemcy płacą. No ale jak się myśli w kategoriach
typu „wydusić kasę z imigranótw a nic im nie dać w zamian”, to faktycznie
widać tutaj problem.
Być może właśnie
przez tą dychtomię zagraniczna prasa spoza Wielkiej Brytanii komentująca Brexit
nie odnosi się nawet zbyt poważnie do argumentu imigracji, analizuąc natomiast
wszytskie inne – patrz Financial
Times.
Poza imigracją,
kolejnym argumentem Brexit jest jeszcze odzyskanie składki jaką Wielka Brytania
wpłaca rok w rok do skarbonki Unii Europejskiej. Jest to znaczna kwota 13
billionów funtów rocznie (ok 0.5%
krajowego produktu brutto) – chociaż warto zwrócic uwagę, że nie bierze się tu
pod uwagę pięniędzy, które Wielka Brytania dostaje od Unii. Wedle tego
źródła, w zeszłym roku było to 4.5 biliona funtów, tak więc de facto Wielka
Brytania „traci” 8.5 biliona.
Moje osobiste
odczucie względem referendum jest takie, że ostatecznie zdrowy rozsądek
zwycięży ksenofobię i Wielka Brytania zagłosuje by w Unii Europejskiej jednak
pozostać – chociaż nie mogę być tego całkowicie pewna...
Cały wstęp
powyższy jest bardzo fajny i rozległy, niestety mówi niewiele w kwestii co
stanie sie z polakami na wyspach gdyby Wielka Brytania odeszła z uni – ten właśnie
temat zamierzam podjąć w moim następnym poście.
Tak jak i od lat
przewidywałam, że Wielka Brytania w pewnym momencie zacznie buntować sie w obec
statusu quo tak samo mam pewne przeczucie w gestii jak Wielka Brytania
postąpiłaby z imigrantami...
Post bardzo ciekawy i mam nadzieję, że Twoje przewidywania jeżeli chodzi o wyniki referendum się sprawdzą. Mam jednak pytanie - co z wyjazdem do UK jeżeli Brytyjczycy postanowią wystąpić z Unii Europejskiej? Kończę studia w czerwcu i planuję przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii w lipcu i tu nasuwa mi się pytanie czy paszport wystarczy aby dostać się do UK? Chciałabym studiować i pracować w UK ale teraz moje plany stoją pod wielkim znakiem zapytania. Będę wdzięczna za wszelkie informacje. Pozdrawiam ciepło
ReplyDeleteCześć Oliwia, cieszę się że zainteresował Cię ten post. W gestii Twojego zapytania - w tym obszarze wszelkie porady są nieco spekulatywne - faktem jest, że wedle traktatu lisebońskiego (Lisbon Treaty) kraj decydujący się na wyjście z Unii ma dwa lata na wynegocjowanie "pakietu wyjściowego" - czyli zasad na jakich to wyjście się odbędzie, nowych umów handlowo/tranzytowych no i oczywiście sprawy wolnego przepływu ludzi. O spekulacjach odnośnie co może się stać z imigrantami napiszę niedługo kolejny post.
DeleteObiektywnie radziłabym wyjechać do Irlandii (oczywiście tej południowej) - nie wychodzi z Unii, ludzie są tam sympatyczniejsi a imigrantów nie traktuje się z taką słabozakamuflowaną wrogością jak tu.
Mam nadzieję, że odpowiedź pomoże Ci podjąć decyzję. Pisz w wypadku dalszych pytań.
Mam nadzieje, ze zaglosuja by zostac w unii!!
ReplyDelete