Co nas tu trzyma?
1)
Lepsze
warunki zatrudnienia – i.e. stabilna praca, lepsza pensja, normalne kontrakty
Zaczełam to jako
numerowaną listę ale w zasadzie ciężko mi wymyśleć coś innego. Być może dla
niekórych atrakcyjny wydaje się brytyjski ‘socjal’ i opieka zdrowotna – jak twierdzi
tutaj przynajmniej partia nacjonalistyczna UKIP – ale osobiście bardzo wtpie,
że dla rodaków jest to jakiś specyficzny wabik. Wydaje mi się, że znakomita
większość przyjeżdża tu „za chlebem” ergo pracą, a gdy maja trudności z jej
znalezieniem lądują na socjalu – jak zresztą dzieje się i w wypadku Anglików.
Niektórzy mogą
jeszcze wymienić pierdoły typu:
·
Lepsze
standardy customer service
·
Lepsze
drogi (lol)
·
Sympatyczni
anglicy (tzn powierzchownie – patrz „Fair-szmej”)
·
Szacunek
dla odmienności (choć dla niektórych może to być raczej deterent)
Bardzo to fajne i
za pewne wystarczające dla wielu by utrzymać ich tutaj. Dla mnie dochodzą
jeszcze trzy dodatkowe powody:
·
Od
lat pielęgnowana miłość do języka angielskiego, którą mogę tu sobie codziennie
kultywować
·
Kompletny
brak znajomości polskich realiów odnośnie pracy bo w zasadzie nigdy nigdzie w
Polsce nie pracowałam – acz słyszę okropne historię od znajomych, którzy
pozostali w ojczyźnie.
·
Dziwna
ambicja społeczna by jednak wbić się w te realia – coś w rodzaju osobistego
wyzwania.
Jednak w
przypływie melancholii – jak dziś – mogę wysnuć bardzo długa listę dlaczego
Anglia nie jest jednak do końca w moim typie.
1)
Angielskie
dziwolągi
Owszwem są
tu bardzo fajni ludzie ale więkoszć w moim doświadczeniu to sztuczne i aspołeczne
ułomy
2)
Brak
wartości moralnych
Poniekąd powiązane
z powyższym, ale czułam że powinnam, wstawić osobny punkt by zasygnalizować
powagę tematu. Wiadomo, że w Polsce nikt nie lubi „moherowych beretów” i
fanatyzmu religijnego jak u Rydzyka, jednak w Anglii obserwujemy przeciwny
koniec skalii. Ludzie, którzy wydają sie kompletnie obdarci z wiedzy odnośnie
co uchodzi za dobre a co jest de facto złe. Panuje tu oczywiście ideologia „każdy
jest inny”...
3)
Słabo
ukrywana antypatia w kierunku imigrantów
Szczególnie
widoczna własnie teraz, przed wyborami. Państwo brytyjskie bardzo się szczypie
i namyśla w kontekście „jak tu wydoić imigrantów na tanią i efektywną siłę
roboczą / wzrost ekonomiczny, acz jednocześnie nic w nich nie inwestować” co
jest też związane z demonizacją przyjezdnych i zrzucaniem na ich barki
wszystkich problemów gospodarczo-społecznych. W związku z tym planuja tutaj np
okroić nam dostęp do tak zwanych „benefitów” - czyli różnorakich zapomóg od
państwa. Myślą chyba, że wpłynie to na np mniejszą ilość przyjezdnych Polaków.
Absolutnie nie ma szans. Wpływa to jednak na samopoczucie własnie tych
imigrantów, których państwo zapewne chciałoby zatrzymać – wykształconych,
świadomych społecznie i operujących językiem na tyle dobrze by rozumieć niuanse
i negatywność całej tej debaty.
4)
Trudności
w osiaganiu wyższych stanowisk
Jeżeli ktoś jest kierowcą ciężarówki, który
przjechał tu z polską dziewczyną pracującą gdzieś na recepcji a ich skumulowana
ambicja jest gdzieś na poziomie minus jeden – będzie im tu za pewne bardzo
dobrze i wygodnie. Szczególnie gdy otoczą sie polskimi znajomymi i polską
telewizją tym samym kompletnie izolując sie od medialnej demonizacji
przyjezdnych. Jeżeli natomiast jesteś osobą ambitną i społecznie wrazliwą
naprawdę musisz pracować tu dwa razy ciężej niż tubylcy by zdobyć jakieś wyższe
stanowisko. Szczególnie jeżeli pracujesz dla organizacji/firmy czysto
brytyjskiej – gdzie % zatrudnionych imigrantów jest mniejszy/równy jeden. Jedynym
być może wyjatkiem są tu profesje „medyczne” – i.e. lekarz lub pielęgniarka –
gdyż w UK jest kolosalny kryzys związany z brakiem odpowiednio wykształconych w
tym kierunku ludzi tak więc w jakimś sensie jest tu łatwiej.
Osobiście
często czuje się tu w jakimś sensie ograniczona – jestem młodą i zdolna osobą a
mam wrażenie, że nikogo to tu nie obchodzi. Jeżeli masz choć cień akcentu i
polski paszport możesz równie dobrze być kaleką na wózku – albowiem mimo ich
usilnych starań patrzenia na ciebie jak na człowieka zawsze będziesz czymś w
rodzaju osobnika kategorii B.
5)
Brak rodziny
/ znajomych
To chyba
najbardziej oczywisty dla wielu punkt i myślę, że długie tłumaczenie jest zbędne.
Mi brakuje mozliwości wpadnięcia do babci na kawę i ciasto, patrzenia jak moja
siostra dorasta i wspierania jej, brakuje mi spontanicznego wyjścia z
najlepszym przyjacielem do McDonald’s tylko po to by opchać się cheeseburgerami
i bekać w drodze powrotnej, długich spacerów po żwirowiskach i gadania o
pierdołach, śmiania się z polskich realiów. Oczywiście mam znajomych i w UK ale
nie jest z nimi dokładnie tak samo jak ze „starymi wyżeraczami” w domu – ludźmi
których znam od 15+ lat i wiem, że zawsze mogę na nich polegać.
W związku z tym
wszystkim pomyślałam dzisiaj, że może fajnie byłoby pojechac do domu – i przyrzekam
gdyby ktoś zaoferowałby mi dobrą pracę gdzie mogłabym też regularnie posługiwać
sie językiem angielskim wcale nie oglądałabym się za siebie. Chyba nawet zaczne
aplikować!
No comments:
Post a Comment